piątek, 13 września 2013

Happy Birthday Niall


Rozdział Czwarty

~Harry~

    Wyszedłem z buchającego parą pomieszczenia. Na tyłku miałem jedynie bokserki. Usłyszałem kroki na korytarzu i chwilę później zobaczyłem Katy i Camillę.
    - Co ty do jasnej cholery masz na sobie?- Camilla spojrzała na mnie kątem oka.
    - No... nic. Nic oprócz bokserek... Co w tym złego? Przecież mógłbym wcale ich na sobie nie mieć- poruszyłem znacząco brwiami.- Ale jeżeli wolisz taką opcję...- w tym momencie zahaczyłem palcami o gumkę od bokserek.
    - Nie! Nie, proszę...- Camilla spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem. Wzruszyłem ramionami i podążyłem za dziewczynami do pokoju Camilli. W tym momencie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
    - Otworzę!- z dołu dało się słyszeć głos Mulata. Usiedliśmy na łóżku a ciszę panującą w domu zagłuszył pisk kobiety.
    - Kto to jest?! Camilla!- tak, to zdecydowanie nikt inny, jak mama Camilli we własnej osobie. Camilla zerwała się na równe nogi i czym prędzej pognała na dół.

~Camilla~

    Nie da się ukryć, że byłam przerażona słysząc krzyk rodzicielki. 
    - T-to jest Zayn...- objęłam wystraszonego chłopaka ramieniem i odsunęłam, stając z mamą twarzą w twarz.
    - Niewiele mi to mówi... Czemu on jest półnagi?- mama zerknęła na bruneta.
    - On się kąpał... Na górze jest Harry i...
    - W moim domu jest tego więcej?!- wskazała palcem zdezorientowanego Malika.
    - Spokojnie... Oni się tylko kąpali...
    - Kąpali? Kąpali po czym? Dobrze... Nie mów... Zresztą chyba wolałabym nie wiedzieć- zmierzyła Zayna złowrogim spojrzeniem.- Ale tak... Z dwoma na raz?
    - Jest jeszcze Katy, ale... Nie, to nie tak jak myślisz! Może rzeczywiście sytuacja jest odrobinkę jednoznaczna...- mama przerwała mi melodyjnym śmiechem i zręcznie wymijając mnie w drzwiach, wprowadziła do domu mojego młodszego brata.
    - Twoja mama jest wyjątkowo bezpośrednia- Malik delikatnie się uśmiechnął, kiedy mama zniknęła za drzwiami kuchni. Wprowadziłam Zayna na górę i bezsilnie opadłam na łóżko.
    - A ubrać się to nie łaska, idioci?!- wybuchnęłam w pewnym momencie.
    - W co, jeśli można wiedzieć?- Harry uniósł brwi ku górze.
    - No... No tak... Zaraz wam coś dam- westchnęłam i wstałam z miejsca, kierując się w stronę drzwi. Weszłam do garderoby rodziców i wyjęłam z komody dwie pary dresów i dwie luźne koszulki mojego taty. Wróciłam do pokoju i podałam ubrania chłopakom.
    - A teraz się ubierzcie... Początek znajomości z moją mamą nie wyszedł wam najlepiej- pokręciłam głową. Kiedy chłopcy wreszcie mieli na sobie coś poza bokserkami usłyszałam pukanie do drzwi.
    - Proszę!
    - Camilciu, zajmiecie się Kacperkiem? Ja niestety muszę wracać do pracy- mama wetknęła głowę przez szparę w drzwiach i odetchnęła z ulgą widząc, że moi towarzysze są już ubrani. 
    - Tak... Myślę, że tak...- wydukałam niepewnie. Mama wprowadziła do pokoju nie jedno, ale dwójkę dzieci, a mianowicie Kacpra i Maggie. 
    - Mamo... Miałam zaopiekować się Kacprem. To jest jedno dziecko, nie dwójka, chyba, że Maggie jest tu przez przypadek- spojrzałam na dwulatkę.
    - Nie mam gdzie jej zostawić, mama Katy czeka na mnie na parkingu- mama usiłowała wziąć mnie na litość.
    - Dobrze, zostaw ich i zniknij mi z oczu- wykonałam teatralny gest dłonią i po chwili liczba osób w pokoju zwiększyła się o dwa małe stworki. 
    - Camilla!- Kacper znienacka rzucił się na mnie, przewracając mnie na łóżko, dusząc i całując po policzkach. Maggie niepewnie poczłapała do Katy, po chwili naśladując czynność wykonywaną przez mojego brata. 
    - Twój brat jest do ciebie łudząco podobny. Jesteście tak samo agresywni- Malik usiłował powstrzymać napad śmiechu. Spojrzałam na niego najwredniejszym spojrzeniem, na jakie w tej chwili było mnie stać. Gdy dzieci w końcu zdołały się opanować zapadła niezręczna cisza. 
    - Jestem głodna- Maggie wodziła wzrokiem to za Harry'm, to za Zaynem.
    - I co teraz?- oczy Harry'go w momencie zrobiły się większe.
    - Może po prostu damy im jeść...chociażby kanapki- Malik zaczął myśleć racjonalnie, jednak nie potrwało to długo, ponieważ na tej myśli się skończyło. 
    - Na co macie ochotę?- Katy przytuliła siostrę.
    - Na nutellę- mała słodko się uśmiechnęła, a Kacper jej zawtórował.
    - Houston mamy problem- powiedziałyśmy chórem.- W takim razie my idziemy do sklepu, a wy...- wskazałam na Owcę i Mulata-...zostaniecie z dziećmi.
Chłopcy spojrzeli po sobie przerażeni, a my nie tracąc czasu wstałyśmy i podeszłyśmy do mojej komody.
    - Cóż... Chyba będziesz skazana na noszenie moich ubrań- wzruszyłam ramionami.
    - Mieszkam naprzeciwko, pójdę się przebrać do siebie- brunetka słodko się uśmiechnęła i wyszła z pokoju. Zgarnęłam leżące na wierzchu ubrania i udałam się do łazienki, następnie wracając gotowa do wyjścia. Niedługo później pojawiła się również Katy. Po upływie dwóch minut stałyśmy już przed budynkiem. Do sklepu miałyśmy zaledwie 300 metrów, ale znając chłopaków i tak krótki okres czasu, dla nich może być męką. 

czwartek, 29 sierpnia 2013

Happy Birthday Liam


_____________________________________________________________________________________________
Przy okazji zapraszamy do zakładki ,,Imaginy'' na nowo opublikowaną, pierwszą część zamówionego imagina z Louisem :)

poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział Trzeci

~Katy~

    Delikatnie uchyliłam lewe oko. Na przeciwległym łóżku leżała Camilla. Była sama, chociaż wydaje mi się, że wieczorem zasypiał obok niej Harry. Spojrzałam nieco niżej. Na podłodze leżał wtulony w dywan Owca. Za mną leżał rozwalony Zayn. Niewiele brakowało, a myślę, że podzieliłabym los Stylesa. Popchnęłam Malika w głąb łóżka i wreszcie mogłam się wygodnie ułożyć. Moje oczy ponownie się zamknęły, kiedy...
    - Pobudka!- do pokoju z dzikim okrzykiem wpadł Louis. Zayn spojrzał na mnie zdezorientowany, a Harry gwałtownie zerwał się z podłogi. Jedynie Camilla w ogóle się nie poruszyła. Louis wskoczył na łóżko, na którym leżała pogrążona w głębokim śnie Camilla. Zaczął skakać po materacu. 
    - Spierdalaj!- wydarła się jeszcze zaspana przyjaciółka. Tomlinson puścił to mimo uszu i nie zaprzestawał torturom. Camilla mocno się zamachnęła i z całej siły kopnęła szatyna w krocze. Zwinął się z bólu i opadł na łóżko.
    - Nigdy więcej- warknęła i wstała z miejsca. 
    - Mogłabym zrobić to samo- posłałam Malikowi znaczące spojrzenie.- Mógłbyś się chociaż postarać nie spychać mnie z łóżka- zaznaczyłam.
    - Przepraszam- odpowiedział nieco zakłopotany.- Nie jestem przyzwyczajony do spania z dziewczyną.
Reszta zespołu spojrzała na niego z udawanym przerażeniem.
    - Debile- westchnął i wstał z łóżka.
    - Czemu spałeś na podłodze?- Liam spojrzał na Harry'ego kątem oka.
    - Ja... nie wiem- Styles zerknął na Camillę.- Zapewne sam nie spadłem. 
    - Nie gniewaj się- spojrzała na niego wzrokiem zbitego psa.
    - Nie gniewam się- zbliżył się do niej, porwał w ręce poduszkę i cisnął nią w Camillę. 
Złapała ją i popatrzyła dookoła, po czym odrzuciła ją w stronę Malika. Mulat w porę usiadł na łóżku i podkulił nogi, aby ochronić siebie i przy okazji również mnie przed lecącym w naszą stronę przedmiotem. Poduszka upadła na podłogę.
    - Myślę, że już pora na śniadanie- Liam spojrzał na zegarek.- Jest jedenasta. Na stole w kuchni stoją naleśniki- poinformował i wyszedł z pokoju.
    - Zjemy śniadanie i musimy wracać- usiadłam na łóżku.
    - Jak się spało w naszej...bieliźnie?- Harry zboczył z tematu.
    - Luźno- przyznała Camilla.- Jak dla mnie trochę za bardzo- skrzywiła się.
    - Nie narzekaj- pouczyłam przyjaciółkę i wstałam z miejsca. Przeczesałam palcami włosy i zabrałam się za ścielenie łóżka.
    - A teraz jemy i spadamy- znacząco spojrzałam na przyjaciółkę. Niechętnie wstała i udała się w stronę krzesła, na którym wczoraj pozostawiłyśmy swoje ubrania. Wzięła koszulkę, szorty i wyszła z pokoju kirując się do jednej z łazienek.
    - Naprawdę nie zostaniecie dłużej?- Zayn posmutniał i spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
    - Nie- odpowiedziałam niepewnie.- Moi rodzice nie mają pojęcia gdzie jestem...
Podniosłam z krzesła wczorajszą garderobę i idąc w ślady Camilli wyszłam z pokoju. Wzięłam chłodny prysznic, ubrałam się i uczesałam włosy składaną szczotką, którą zawsze noszę przy sobie, w torebce. Wyszłam z łazienki i zeszłam na dół, do kuchni, w której czuć było zapach naleśników zachęcający do jedzenia. Wszyscy już siedzieli przy dużym, ciemnobrązowym, drewnianym stole. Zajęłam miejsce pomiędzy Camillą i Zaynem. Po skończonym posiłku włożyliśmy naczynia do zmywarki. 
    - Musimy się zbierać- przypomniałam.
    - No to idziemy- Camilla wzruszyła ramionami. Pożegnałyśmy się z chłopakami i udałyśmy się w stronę drzwi. 
    - Odprowadzimy was- zaoferował Harry ciągnąc Malika za rękę. Mulat ciężko westchnął wyrywając się z uścisku przyjaciela.
    - Poradzę sobie- powiedział z wyrzutem i zaczął zakładać buty. 
Po dziesięciu minutach znaleźliśmy się w parku. Zayn nieśmiało dotknął mojej dłoni, po czym czule schował ją w swojej. Harry zbliżył się do Camilli, ale ta odsunęła się od niego na bezpieczną odległość. Minęliśmy fontannę i zobaczyliśmy ,,pole'' dmuchawców. Chłopakom zaświeciły się oczy. Malik delikatnie pociągnął mnie za rękę w stronę tychże dmuchawców. Harry chciał pójść w ślady Zayna, ale Camilla szybko go od siebie odepchnęła, zerwała jeden z dmuchawców i dmuchnęła nim prosto w twarz chłopaka. Styles podbiegł do niej, złapał ją w pasie i wrzucił w największe ich skupisko. 
    - Idiota! -wrzasnęła i zaczęła otrzepywać się z pyłków dmuchawca. Spojrzałam zaskoczona na Harry'ego i odruchowo schowałam się za Zayna. Chłopak spojrzał na mnie z wyraźnym zadowoleniem, podłożył ręce pod moje uda i po chwili znalazłam się oblepiona pyłkami tuż obok Camilli.
    - Kretyn- warknęłam i wstałam z miejsca. Szczątki dmuchawców miałam i na ubraniach i we włosach. Malik roześmiał się, podszedł i złożył na moim policzku słodki pocałunek.
    - Kocham cię- uśmiechnął się uroczo. Kochałam ten uśmiech. Za każdym razem kiedy uśmiechał się właśnie w taki sposób, wiedział, że nie będę potrafiła dłużej się na niego gniewać. Malik perfidnie to wykorzystywał. 
    - Ja ciebie też- odpowiedziałam uśmiechem.
    - Rzygam tęczą- rzuciła ironicznie Camilla. Roześmialiśmy się. Zerwałam jeden z niewielu całych dmuchawców i dmuchnęłam na włosy odwróconego tyłem Zayna. Camilla wykorzystała okazję i powtórzyła moją czynność na Harrym. 
    - Teraz jesteśmy kwita- stwierdziłam- I możemy iść dalej- złapałam Mulata za rękę i wyprowadziłam z powrotem na chodnik. Po około pięciu minutach dotarliśmy pod wysoki apartamentowiec. Wjechaliśmy windą na dziesiąte piętro. Camilla otworzyła drzwi mieszkania.
    - Twoich rodziców nie ma w domu?- zapytałam przestępując próg.
    - Są w biurze i zostaną tam prawdopodobnie do późnego wieczora- uśmiechnęła się szeroko.
    - A Kacper?- kontynuowałam.
    - U babci- odpowiedziała krótko i weszliśmy do salonu.- A teraz wy tu grzecznie siadacie a my idziemy się umyć- wzrokiem wskazała nasze oklejone pyłami ubrania.- Ja na dole, Katy na górze.
    - Mogę iść z tobą?- Malik uśmiechnął się i przegryzł wargę rzucając w moją stronę zawadiackie spojrzenie.
    - Najwyżej po żelki- odsarknęłam i wyszłam z salonu po schodach wchodząc do łazienki na piętrze. Zamknęłam drzwi, puściłam wodę, a po zakończonej kąpieli założyłam za dużą zarówno na mnie jak i na Camillę koszulkę przyjaciółki i z mokrymi włosami wyszłam z łazienki. Zeszłam do salonu, w którym siedzieli chłopcy. Camilli nie było, a oni z zafascynowaniem oglądali rozgrywki piłki nożnej popijając Pepsi wyjęte najprawdopodobniej z lodówki Camilli. Zayn odwrócił się i na mój widok cicho zamruczał. 
    - Teraz wasza kolej- skierowałam wzrok w stronę łazienki. Malik niechętnie się podniósł. W tym samym momencie do salonu weszła Camilla. Podobnie jak ja miała na sobie jedynie bieliznę i koszulkę. 
    - Oni piją moje Pepsi- jęknęła akcentując przy tym słowo ,,moje''.- Dlaczego nie interweniujesz? 
    - Ponieważ to jest twoje Pepsi- tym razem ja postawiłam akcent na ,,twoje''. Zayn zręcznie nas wyminął i skierował się do łazienki na dole. Zaraz po nim wyszedł Harry. 
    - Skoro ci debile poszli się myć, co zapewne trochę im zajmie, my przeniesiemy się do mojego pokoju?- zaproponowała przyjaciółka. Bez słowa wyszłam z salonu i za Camillą podążyłam do jej pokoju na piętrze. 

piątek, 17 maja 2013

Rozdział Drugi

~Camilla~

    Obudziłam się z rozdzierającym bólem głowy, spowodowanym zapewne wczorajszym wyścigiem. Po powrocie do domu na okrągło myślałam o rozmowie Katy i Zayna. Katy po jej odbyciu była jakaś...przybita. Co on jej powiedział? Leżałam patrząc w śnieżnobiały sufit. Pierwsze promienie słoneczne wpadały do pokoju oświetlając całą jego przestrzeń. Moje myśli zaprzątała wczorajsza sytuacja. Leniwie wstałam z łóżka. Ubrałam się i zeszłam na dół, do kuchni, w której od samego rana królowała mama.
    - Zrobiłam ci śniadanie- uśmiechnęła się wskazując stojące na stole naleśniki.
    - Dziękuję- również odpowiedziałam uśmiechem i podeszłam do szafki. Wyjęłam z niej dżem truskawkowy i usiadłam przy stole. Posmarowałam dżemem naleśniki, zwinęłam je i zabrałam się za jedzenie. Po skończonym posiłku umyłam zęby.
    - Mamo wychodzę!- krzyknęłam stojąc przy drzwiach.
    - Gdzie ty się znowu wybierasz?- mama spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem.
    - Idę do Katy- wyszczerzyłam się.- Nie wiem kiedy wrócę.
    - Uważaj na siebie- ostrzegła zmartwiona mama.
    - Mamo, ona mieszka naprzeciwko- westchnęłam i wyszłam z mieszkania. Nacisnęłam dzwonek i w tym samym momencie zobaczyłam w drzwiach mamę Katy.
    - Cześć ciociu- uśmiechnęłam się.- Jest Katy?
    - Jest, od dwóch godzin siedzi w łazience, może tobie uda się ją z niej wyciągnąć, bo cała rodzina czeka w kolejce do toalety-,,ciocia'', bo tak właśnie nazywam jej mamę, teatralnie wywróciła oczami.
    - Przybywam z odsieczą!- wykrzyknęłam i wparowałam do mieszkania. Drzwi łazienki były otwarte, co jeszcze ułatwiło mi zadanie. Stojąca przed lustrem Katy spojrzała na mnie podejrzliwie.
    - Wypad! Makijaż zrobisz w pokoju, a teraz daj się innym w spokoju wysikać!- nakrzyczałam na przyjaciółkę, złapałam ją za rękę i wyprowadziłam z łazienki, przy okazji rozmazując tusz na jej twarzy.
    - Co ty odpierdalasz?- zapytała szeptem, kiedy znalazłyśmy się u niej w pokoju.
    - Pomagam- szeroko się uśmiechnęłam. Dziewczyna złapała się za głowę i sięgnęła po płyn do demakijażu. Szybko zrobiła kolejny i usiadła na łóżku obok mnie.
    - Po co przyszłaś?- spytała, patrząc na mnie przenikliwym spojrzeniem.
    - Tak gościa witasz?
    - A co ty dla mnie za gość? Wpadasz do mnie bez względu na porę dnia i godzinę, goście raczej tak nie robią- zauważyła.
    - Co ten dupek od ciebie chciał?- zmieniłam temat.
    - No... Chciał porozmawiać- wykręciła się.
    - O czym?- kontynuowałam.
    - Nie zdradził mnie- spojrzała w podłogę.
    - Po dwóch latach wierzysz jeszcze temu hujowi?- spojrzałam na nią nieco zirytowana.
    - Tak- odpowiedziała pewnie.
    - Pomyśl logicznie: znajdujesz u mnie paczkę fajek i zapalniczkę, a ja mówię ci, że to dla babci. Wierzysz mi?- spytałam ironicznie.
    - Z tobą nigdy nic nie wiadomo-na jej twarzy pojawił się ukradkowy uśmieszek.
    - Widzę, że czeka mnie dużo pracy- westchnęłam rozpaczliwie.
    - Zrobię nam herbatę, w międzyczasie możesz na spokojnie obmyślić plan zmieniania mnie, chociaż szczerze wątpię w to, że wymyślisz coś sensownego- uśmiechnęła się ironicznie, wstała z miejsca i udała się w stronę kuchni. Położyłam się i założyłam ręce za głowę. Na korytarzu rozbrzmiał dzwonek do drzwi.
    - Otworzę!- zadeklarowałam i podniosłam się z miejsca. Stanęłam na przeciw drzwi wejściowych i pociągnęłam za klamkę. Za drzwiami stał wysoki, ciemnooki brunet z podbitym okiem.
    - Czego chcesz?- zapytałam oschle.
    - Katy- stwierdził bez wahania.- Mogę wejść?
    - Nie- oświadczyłam.- Katy nie ma w domu.
    - Kto to?!- usłyszałam wołanie z kuchni.
    - Katy nie ma w domu?- uniósł do góry lewą brew.
    - Jest zajęta- sprostowałam.
    - Kto to?- powtórzyła przechodząc do pokoju z dwoma szklankami gorącego napoju.
    - Ulotki- zasłoniłam chłopaka.
    - Wpuścisz mnie?!- krzyknął w głąb mieszkania.
    - Zayn?- dziewczyna stanęła za mną.
    - Gdzie ty tu widzisz Zayna? Mówiłam ci, że roznoszą ulotki- powiedziałam drżącym głosem i zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.- Myślę, że powinnaś odetchnąć. Wszędzie słyszysz tego... no wiesz...
    - Może masz rację- Katy zastanowiła się i weszła do pokoju. 
    - Co powiesz na krótki spacer? Herbata akurat wystygnie- uśmiechnęłam się promiennie. 
    - Okej- odpowiedziała uśmiechem i złapała mnie za rękę. Chwilę później znalazłyśmy się przed budynkiem. Chodząc uliczkami pobliskiego parku zauważyłam dwóch chłopaków siedzących na ławce pod drzewem. Jeden z nich był łudząco podobny do Malika, drugi wyglądał jak Liam. Mulat chował twarz w dłoniach i opowiadał coś szatynowi. 
    - Schowaj się- pociągnęłam ją za drzewo.
    - O co ci chodzi?- spojrzała na mnie jak na wariatkę. Wzrokiem wskazałam jej chłopaków na ławce. 
    - Nie wiem co jeszcze mogę zrobić- westchnął Malik.
    - Spróbuj dać jej do zrozumienia, że ją kochasz i naprawdę była, jest i będzie tą jedyną- poradził przyjacielowi Liam.
    - Ona nie chce mnie znać- podniósł na niego zapłakane oczy a Katy mocniej ścisnęła moją rękę. 
    - Nie rozklejaj się...- objął go ramieniem.- Wiesz... Tu jest dużo ludzi...
    - Teraz jakoś nie bardzo mnie to obchodzi- warknął.
    - Co ci powiedziała?- Liam powrócił na właściwy tor.
    - Camilla wyrzuciła mnie za drzwi- mruknął. 
    - Wyrzuciłaś Zayna?- zapytała Katy nie zważając na niewielką odległość dzielącą nas od chłopaków. Odwrócili się w naszą stronę i...
    - Słyszałyście naszą rozmowę?- Liam spojrzał na mnie zdziwionym spojrzeniem.
    - Kawałek- posłałam Zaynowi wredne spojrzenie.
    - Katy...- szepnął do wciąż stojącej w ukryciu dziewczyny. 
    - Czego od niej chcesz?- spojrzałam na niego z góry.- Spotykasz ją po dwóch latach kompletnego milczenia. Zdradziłeś ją i czego oczekujesz? Jesteś aż tak zdesperowany?
    - Nie zdradziłem jej- twardo stał przy swoim.
    - Zostawmy ich samych- Liam wstał z ławki i skierował mnie w przeciwną stronę.- Dlaczego wtrącasz się w każdą ich rozmowę?- zapytał kiedy znaleźliśmy się wystarczająco daleko.
    - Może dlatego, że sama coś takiego przeżyłam- wyznałam pierwszy raz od wielu lat.
    - Nie rozumiem.
    - Chłopak zostawił mnie i wyjechał, po roku znalazłam pod drzwiami liścik od niego. Chciał do mnie wrócić i zacząć wszystko od nowa. Mieliśmy spotkać się właśnie tutaj. On... siedział na ławce- w moich oczach stanęły łzy.- Nie był sam...- Liam mocno mnie przytulił i zaczął uspokajająco głaskać po włosach. 


~Katy~
,,Fall For You''~ ,,Because tonight will be the night that I will fall for you

Over again''


    - Słuchaj...- Zayn wstał i zbliżył się do mnie.- Jeżeli mnie nie chcesz... Jeżeli nie chcesz mnie znać, zrozumiem, mam tylko jedną prośbę. Przytul się do mnie, choć na pięć sekund. Poczuję twój zapach, dotknę cię, przez chwilę będziesz moja. Potem, obiecuję już nie przeszkodzę ci w życiu. 
W tym momencie stało się coś dziwnego. Ujęłam jego twarz w dłonie i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Tak cholernie mi tego brakowało.
    - Obiecaj, że już nigdy mnie nie zostawisz- spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki. 
    - Obiecuję- szepnął i zachłannie wbił się w moje wargi mocno mnie obejmując. Teraz dopiero tak naprawdę zrozumiałam jak bardzo brakowało mi jego ciepła, dotyku i bezpieczeństwa jakie mi zapewniał jego uścisk. Czułam jak uśmiecha się przez pocałunek.
    - Tak długo na to czekałem- mruknął wprost w moje usta i złapał mnie za ręce. Usłyszeliśmy za sobą ciche chrząknięcie.
    - Wystarczyło na chwilę zostawić ich samych- Daddy uśmiechnął się niepewnie. Chciałam się odwrócić, ale Mulat wplótł palce w moje włosy przedłużając tym samym pocałunek. 
    - Myślę, że gdybyś dłużej się z tym zbierał, mógłbyś skończyć ze złamanym nosem- rzuciła przekornie stojąca z założonymi rękami i uważnie się nam przyglądająca Camilla.
    - Może poobściskujecie się u nas a Camilla w tym czasie bliżej pozna chłopaków?- Liam puścił oczko do stojącej obok przyjaciółki. Brunet niechętnie się ode mnie oderwał i posłał Camilli wściekłe spojrzenie, po czym przyznał Liamowi rację. Objął mnie w talii i ruszyliśmy przed siebie. 
    Dom chłopaków był naprawdę duży, wykonany z białej cegły i pokryty brązowymi dachówkami. Weszliśmy do środka i od razu obskoczyła nas trójka chłopaków.
    - To jest Katy?- Louis wskazał mnie wzrokiem nieśmiało się przy tym uśmiechając.
    - Dokładnie- Zayn mocniej mnie ścisnął, wciąż jakby nie wierząc, że ma mnie przy sobie.
    - A to zapewne osoba, przez którą nie pokazujesz się na wywiadach?- wtrącił się Harry.
    - Tak, to właśnie ta osoba- przytaknął brunet.
    - Camilla- przyjaciółka wesoło się uśmiechnęła.
    - Usiądźcie- Niall skierował nas w stronę kanapy stojącej w dużym salonie.- I opowiedzcie nam coś o sobie.
    - Myślę, że nie ma nic ciekawego do opowiadania- Camilla wzruszyła ramionami.- Jesteśmy raczej przeciętne.
    - Mów za siebie- oburzony Malik zbliżył usta do mojego policzka. Zapadła niezręczna cisza.
    - Będziemy tu siedzieć bez słowa czy pofatygujecie się po jakiś dobry horror?- Louis rozsiadł się na kanapie czekając na dalszy rozwój wypadków. Niall zniknął za drzwiami kuchni, po chwili pojawiając się z miską pełną popcornu i chipsów, a Liam w tym czasie odnalazł w szafce pod telewizorem cztery części ,,Paranormal Activity''. Podkuliłam nogi i oparłam się o Zayna. Liam włożył płytę do odtwarzacza DVD i zajął miejsce na fotelu. Harry zasłonił okna i zgasił światło. Chłopak wrócił na miejsce zbliżając się tym samym do Camilli. 
    - Boję się- mruknął Harry, kiedy na ekranie pojawiła się czołówka filmu. 
    - Zakryj oczy poduszką- poradziła zaskoczona Camilla. Mocniej wtuliłam się w Zayna, na co delikatnie się uśmiechnął i objął mnie ramieniem. Rozpoczął się film...

~Camilla~

    W połowie pierwszej części poczułam na sobie czyjś dotyk. Owca delikatnie muskał moją skórę lokami, przysuwając się do mnie. Lekko drżał a jego oczy przybierały rozmiary spodów. Nie spotkałam jeszcze równie strachliwego chłopaka. Co innego jeżeli chodzi o dziewczyny, Katy szalenie boi się horrorów. Być może dlatego wczepiła się w Malika i co chwilę zamykała oczy. Ja jakoś nieszczególnie bałam się występujących w horrorach strachów. Harry wtulił głowę w moje ramię, a jego włosy łaskotały mój policzek. Po skończonym seansie podniosłam się i stanęłam w drzwiach salonu.
    - Myślę, że musimy się zbierać- skierowałam swoje słowa do wciąż siedzącej i wtulonej w Zayna Katy.
    - Jest dwunasta w nocy- przypomniał Liam.- Nie będziecie wracać same w takiej ciemności, w dodatku po czteroczęściowym horrorze.
    - Nie jesteśmy małymi dziećmi- uśmiechnęłam się kpiąco.- Nie boimy się ciemności.
    - Ty się nie boisz- zaznaczyła Katy, akcentując przy tym słowo ,,Ty''. 
    - Prześpicie się w pokoju gościnnym- zaproponował Harry.
    - Nie chcemy wam robić kłopotu- Katy racjonalnie podeszła do zagadnienia. 
    - Żaden kłopot- uśmiechnął się Louis.- A teraz nie kłóćcie się za nami, bo i tak nie wygracie.  Proponuję pod prysznic i lulu- na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech, ukazujący szereg białych zębów. 
    - W czym będziemy spać?- ciągnęłam szereg pytań.
    - W mojej koszulce...- zaczął Malik.- To znaczy Katy w mojej, a ty w Harry'ego- posłał mu porozumiewawcze spojrzenie. 
    - Bez majtek?- uniosłam brwi do góry.
    - Jak chcesz...- Harry przygryzł wargę.
    - W bokserkach- poprawił go Malik.
    - Mamy mieć na tyłkach coś, co wcześniej mieliście na tyłkach wy?- nieco się przeraziłam.
    - Nie macie wyjścia- Liam wzruszył ramionami.
    - Ja rzadko noszę bokserki, więc są prawie nieużywane- zaoferował Styles.
    - Dzięki...- zmusiłam się do uśmiechu.
    - Chodźcie na górę. Pokażę wam pokój i za chwilę będziecie mogły pójść do łazienki- Zayn wstał z miejsca i zaprowadził nas do dużego pokoju, ze ścianami w zielonym odcieniu i meblami z ciemnego drewna. Po obu stronach pokoju stały dwa duże, jednoosobowe łóżka i dwie małe szafeczki nocne, a na środku leżał biały, puszysty dywan.- Za chwilę przyniesiemy wam coś do spania. 
Rozejrzałyśmy się po pokoju i usiadłyśmy na jednym z łóżek w oczekiwaniu na obiecane ubrania. Niedługo potem w pokoju pojawili się również Zayn i Harry trzymający w rękach koszulki i bokserki. Wzięłyśmy od nich nasze prowizoryczne piżamy i udałyśmy się do położonych w dwóch przeciwnych częściach korytarza łazienek. Wykąpane i pachnące wróciłyśmy do pokoju. Wygodnie ułożyłam się na łóżku zamykając oczy. Odwróciłam się w stronę ściany i...
    - Śpisz?- usłyszałam głos Katy.
    - Próbuję- warknęłam.- Co chcesz?
    - Boję się- wyszeptała.
    - Badboy!- wykrzyknęłam.
    - Czego kurwa?- w drzwiach pojawił się zaspany Malik wraz z obstawą w postaci pozostałej czwórki gapiów.
    - Katy się boi- wyjaśniłam. Mruknął cicho i wśliznął się do sąsiedniego łóżka. 
    - Tak lepiej- uśmiechnęła się szeroko. Po minucie w drzwiach został już tylko Harry.
    - Ja też się boję- stwierdził.
    - Weź ze sobą pluszowego misia- syknęłam.
    - Ale to nic nie da- żalił się Harry. Przekręciłam się na plecy i poklepałam dłonią miejsce obok siebie. Spojrzałam na łóżko obok. Zayn wtulił głowę w ramię Katy i zasnął. Harry leżał bez słowa wpatrując się w sufit. 
    - Naprawdę boisz się spać sam?- zapytałam przerywając nieznośną ciszę.
    - Bardzo łatwo mnie wystraszyć- wyznał.- Ty... Ty się nie bałaś?
    - Nie-odpowiedziałam zdecydowanie.
    - Czy ty kiedykolwiek się czegoś bałaś?- zapytał nieśmiało.
    - Ja... Mam... Mam lęk wysokości- wyrzuciłam z siebie.- Inaczej zamiast ścigać się po asfalcie, zapewne robiłabym to w powietrzu- uśmiechnęłam się w ciemności. 
    - Ty i lęk wysokości? Nie wyglądasz jakbyś się czegokolwiek bała- uniósł do góry prawą brew.
    - Pozory mylą- wzruszyłam ramionami i odwróciłam się w stronę ściany. 

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział Pierwszy

    - Gdzie... Gdzie ja jestem?- spojrzałam nieprzytomnie na rozmazane białe ściany i twarz, której nie potrafiłam rozpoznać.
    - Panie doktorze! Obudziła się!- w moich uszach boleśnie zadzwonił damski głos. Dobiegły do mnie dwie ubrane na biało sylwetki.
    - Gdzie ja do cholery jestem?- powtórzyłam nieco głośniej.
    - Masz złamaną lewą rękę i prawą nogę. Poza tym masz stłuczony bark i jesteś mocno poobijana- odpowiedział mi stojący nade mną siwy mężczyzna w okularach. Sądząc po dosyć charakterystycznym ubiorze był to lekarz. Spróbowałam delikatnie poruszyć ręką i w momencie przeszył mnie trudny do opisania ból. 
    - Ale się załatwiłaś- kiedy mama wyszła aby omówić z lekarzem szczegóły dotyczące mojego wyjścia ze szpitala, przy moim łóżku usiadła Katy.
    - Ile już tu leżę?- zapytałam słabym głosem.
    - Dwa tygodnie- odpowiedziała patrząc na kroplówkę podającą mi niezbędne płyny.
    - Wygrałam?
    - Wygrałaś- Katy szeroko się uśmiechnęła i schyliła się aby mnie przytulić, jednak ja tylko syknęłam z bólu.- Zapomniałam, że jesteś w gipsie- dodała ironicznie i ponownie zapatrzyła się w kroplówkę.
    - Co z moim Lamborghini?- w moich oczach zabłysnęły iskierki ciekawości.
    - Myślę, że nie ma sensu urządzać mu pogrzebu- dziewczyna krzywo się uśmiechnęła pokazując tym samym dołeczki w policzkach. Ciężko westchnęłam. Zapanowała niezręczna cisza.
    - Kiedy mi to zdejmą?- wzrokiem wskazałam gips na ręce.
    - Możliwe, że za kilka tygodni będziesz mogła pozbyć się gipsu.
    - Nie wytrzymam tak długo- jęknęłam rozpaczliwie.
    - Ciesz się, że skończyło się na kilku niegroźnych złamaniach, bo moim zdaniem, po tym co zrobiłaś powinnaś spędzić tu znacznie dłużej. Masz szczęście, masz ogromne szczęście, ale długo na nim nie zajedziesz. Weź się w garść i zajmij czymś bardziej...bezpiecznym. 
    - Mówisz jak moja matka. Zupełnie nie rozumiesz, że tylko to sprawia mi prawdziwą przyjemność, dodaje adrenaliny, krótko mówiąc...to mnie kręci. 
    - Kręci cię coś, przez co możesz stracić życie?
    - Właśnie tak. I prawdopodobnie dasz mi podobny wykład i po raz kolejny zadasz mi to samo pytanie kiedy znowu wyląduję w szpitalu. Dla mnie to już tylko niepotrzebna rutyna- wzruszyłam zdrowym ramieniem. 
    - Po co się wysilam? Przecież kiedy już będziesz w stanie usiąść za kierownicą i tak zrobisz to samo.
    - W końcu mnie zrozumiałaś- spojrzałam na przyjaciółkę z ulgą i uśmiechem na ustach.

~Dwa miesiące później~
,,It's Not Over''~ ,,I wish that I could take it back
But it's over''

    - Mogłabyś się pośpieszyć?! Naprawdę nie mam ochoty wyczekiwać godzinami aż w końcu zdecydujesz się, w których majtkach ci najwygodniej!- krzyknęłam stojąc pod drzwiami łazienki, z której chwilę później wyszła Katy.
    - Jestem gotowa- oznajmiła i niedługo potem stałyśmy już na parkingu przed niemałą galerią handlową. 
    - Nareszcie- odetchnęłam i w pierwszym momencie skierowałam się do h&m i od razu porwał nas szał zakupów. Nietrudno było znaleźć pierwsze, wpadające w oko rzeczy. Z dwoma parami spodni, koszulką i marynarką ruszyłam do przymierzalni. Katy stanęła przed nią i oceniała każdą przymierzoną przeze mnie część garderoby. Z już wybranymi rzeczami wyszłam z przymierzalni. Katy nie było. Zauważyłam ją przed drzwiami zaplecza służbowego. Rozmawiała z kimś, jednak nie widziałam osoby, do której skierowane były bądź co bądź ostre słowa padające z jej ust.
    - Naprawdę nie mam ochoty dłużej na ciebie patrzeć. Najlepiej będzie jak teraz, tak samo jak przed dwoma laty po prostu odejdziesz. Odejdź i więcej nie wracaj. Nie niszcz tego co przez dwa lata zdołałam odbudować- westchnęła i schowała twarz w dłoniach. 
    - Daj nam szansę- usłyszałam błagalny męski głos.
    - Nie ma już nas- ponownie rozbrzmiał łamiący się głos Katy.- Proszę cię idź, idź i zabierz wszystkie wspomnienia. Po tak długim czasie jesteś dla mnie niemalże obcym człowiekiem. Wróć do swoich zajęć, ja wrócę do swoich. Spróbuj zrobić to tak- jej głos zadrżał.- jakby nic między nami nie było. Jakbyśmy nigdy się nie poznali. 
Wyszłam zza rogu i zobaczyłam Katy, w jej oczach lśniły z trudem powstrzymywane łzy. Naprzeciwko niej stał chłopak. Wysoki brunet o ciemniejszej od naszej karnacji i czekoladowych zapłakanych tęczówkach. Podeszłam do przyjaciółki.
    - O co chodzi?- zapytałam twardo wpatrując się w chłopaka.
    - Nic się nie stało... Wszystko w porządku...- Katy wzięła głęboki oddech.- Możemy już iść?
    - Zaczekaj chwilę- poprosiłam.- Kto to jest i dlaczego przez niego płaczesz?- mój wzrok podążył w stronę bruneta.
    - On...- spojrzała w tą samą stronę.- On jest nikim- w jej oczach znów stanęły łzy.
    - Nikim?- wyszeptał chłopak patrząc Katy prosto w oczy.
    - W takim razie możemy już iść- zignorowałam pytanie nieznajomego, złapałam Katy za rękę i skierowałam w stronę kas. Chłopak cały czas śledził nas wzrokiem. Zapłaciłam za zakupy i wyszłyśmy ze sklepu.
    - Kto to był?- zapytałam po chwili wahania. Katy usiadła na jednej z ławek i gorzko się rozpłakała. Usiadłam przy niej i objęłam ją ramieniem.
    - Kto to był?- powtórzyłam pytanie.
    - To... Był mój były- zaszlochała.
    - Nie... Nie wierzę, przecież znałam każdą osobę, która się do ciebie zbliżyła. Każdą prawda?
    - Nie do końca- Katy otarła łzy i spojrzała w sufit unikając mojego wzroku.
    - Czy on cię skrzywdził?
    - On mnie zdradził- odpowiedziała beznamiętnie.- Kiedy dowiedział się o castingu do siódmej edycji X-factor w ogóle nie brał pod uwagę udziału w show. Długo zajęło zarówno mnie, jak i mamie Malika namawianie go na pokazanie całemu światu talentu jaki posiada. Nie wierzył w siebie. Chciał ten czas poświęcić mnie...nam. Malik przeszedł casting, jednak wcale nie był z tego powodu taki szczęśliwy jakby się mogło wydawać. Cierpiał, cierpiał bo wiedział, że już nie spędzimy razem każdego popołudnia, że będziemy widywać się coraz rzadziej. W końcu przyzwyczaił się do życia na scenie i... i wtedy dowiedziałam się, że mnie zdradził. Wiedziałam już, że to koniec, że nie chce mieć z nim nic wspólnego. Ale nadal tęskniłam za jego ciepłem, za wpatrzonymi we mnie oczami, za jego śmiechem i za tym...że był- w tym momencie znów się rozpłakała.
    - Zabiję gnoja- warknęłam i energicznie wstałam z miejsca, ale Katy pohamowała moją wściekłość łapiąc mnie za rękę. 
    - Chodź, nie ma sensu, żebyś przeze mnie zrezygnowała z zakupów- pociągnęła nosem i wstała wskazując kolejny sklep. 

    Po udanych zakupach z pełnymi torbami wróciłyśmy do domu. Zupełnie zapomniałam dodać, że mieszkamy naprzeciwko siebie. Humor Katy uległ znacznej poprawie, ale widziałam, że wciąż wraca myślami do Zayna Malika. Pewnie zupełnie by o nim zapomniała, gdyby nie to co zobaczyłyśmy po powrocie. Na schodach siedział skulony chłopak, głowę schował w ramionach. Na nasz widok wstał i podbiegł do Katy.
    - Proszę, wysłuchaj mnie- błagając złapał Katy za ramiona, jednak ta, szybko go od siebie odsunęła.- Ja chcę ci wszystko wyjaśnić!
    - Przychodzisz do mnie dwóch latach i co chcesz wyjaśniać?- Katy spojrzała na niego błyszczącymi od małych kropelek oczami.
    - Słuchaj mnie uważnie...- zaczęłam pełnym złości głosem i złapałam chłopaka za nadgarstek.
    - Nie masz pojęcia o co chodzi, ja sam się w tym gubię, więc zostaw mnie i w spokoju zajmij się sobą- zwrócił się do mnie brunet.
    - Lepiej niż ci się wydaje wiem o co chodzi i wiem też, że jeżeli za 10 sekund nadal będziesz stał w tym samym miejscu możesz skończyć z podbitym okiem i złamanym nosem- warknęłam. 
    - Czy ty naprawdę myślisz, że możesz mi cokolwiek zro...- urwał bo w tym momencie wymierzyłam mu jeden z najsilniejszych na jaki było mnie stać cios prosto w oko. Mulat złapał się za bolące miejsce a Katy spojrzała na mnie przerażona.
    - Nadal uważasz, że jestem zupełnie niegroźna? Jeżeli zmieniłeś zdanie to szybko się stąd usuń bo zajmę się też wcześniej wspomnianym nosem- poradziłam. Oko Malika było czerwone i zaczynało lekko puchnąć. Zayn spuścił głowę w dół i przełknął ślinę. Nie podnosząc wzroku zbiegł schodami w dół. Po policzkach Katy popłynęły łzy. Przytuliłam ją i skierowałyśmy się w stronę jej drzwi. Weszłyśmy do dwupoziomowego apartamentu. Jej rodziców nie było w domu, więc tym samym uniknęłyśmy dodatkowych pytań. Usiadłyśmy na łóżku, złapałam przyjaciółkę za ręce i spojrzałam w jej zapłakane oczy.
    - A teraz powiedz mi: co się wydarzyło w tym sklepie?
    - Czekałam na ciebie- mówiła przez łzy.- I usłyszałam za sobą jego głos. Przez chwilę milczeliśmy...- znów wybuchnęła płaczem. Objęłam ją, wtuliła głowę w moje ramię. Koszula, którą miałam na sobie była mokra od jej łez.
    - Już nic nie mów... Wiem co było dalej- głaskałam ją po włosach.- Tylko nie rozumiem dlaczego nie powiedziałaś mi o nim wcześniej.
    - Nie wiedział o nas nikt oprócz rodziców moich i jego- wyszlochała. 
    - Debil- mruknęłam.
    - Idiota- stwierdziła Katy.
    - Przynajmniej w tej kwestii myślimy podobnie- zaśmiałam się, aby dodać otuchy przyjaciółce. Uśmiechnęła się. Twarz miała jeszcze zalaną łzami.


~Zayn~

    - Jak ci poszło?- usłyszałem gdy tylko przestąpiłem próg domu. Bez słowa wszedłem do salonu, w którym zebrani byli chłopcy.
    - Jej chłopak, co?- Harry bardziej stwierdził niż zapytał.
    - Przyjaciółka- odburknąłem. Koledzy spojrzeli po sobie, a po ich twarzach przebiegły kpiące uśmieszki.
    - Pobiła cię dziewczyna?- spytał Louis nie dowierzając.
    - Tak, pobiła mnie dziewczyna. Tak, jestem skończonym idiotą. Tak, debil ze mnie. I tak mam kompletnego doła, coś jeszcze?- moje oczy momentalnie się zaszkliły. Pozostali milczeli.
    - Na wywiadzie raczej się tak jutro nie pokażesz- postanowił Liam.
    - Nie pokażę się ani na wywiadzie, ani na próbie, ani na koncercie- wbiłem wzrok w podłogę, na którą zaczęły kapać łzy. Gorzkie łzy rozpaczy, bezsilności i żalu. Cholernego żalu, który zawładnął moim sercem w tej jednej chwili. 
    - Jest jeden plus- zaczął Niall z ustami pełnymi chipsów. Wszyscy spojrzeli na niego w zdziwieniu.- Nie ma chłopaka.
    - Zamknij się- warknął Liam.

                     ~Następnego dnia~

    Słońce wpadało do pokoju przez duże okna. Leniwie się przeciągnęłam i niechętnie spojrzałam na zegarek. Widząc, która godzina szybko zerwałam się z łóżka chwytając w biegu przygotowane dzień wcześniej ubrania. Usłyszałam pukanie do drzwi.
    - Proszę!- krzyknęłam wciągając spodnie. Do pokoju weszła wyraźnie zdenerwowana mama.
    - Gdzie tak pędzisz? Obudziłaś Kacpra.
    - Mamo nie mam czasu- ponownie spojrzałam na zegarek.- Za godzinę wyścig, którego nie mogę przegapić- wbiegłam do łazienki i sięgnęłam po różową szczoteczkę do zębów.
    - O nie moja droga- mama stanęła w drzwiach łazienki.- Właśnie przez taki wyścig dwa miesiące temu leżałaś w szpitalu. Nie ma mowy. Nigdzie nie idziesz- postanowiła.
    - Dobrze wiesz, że wezmę udział w tym wyścigu: z twoją zgodą, czy bez- powiedziałam ze szczoteczką w buzi.- Nie jestem małym dzieckiem. Jestem dorosłą osobą mogącą decydować o tym, co chcę w życiu robić. 
Mama litościwie kiwając głową opuściła mój pokój. Po zakończeniu codziennej toalety, do dużej torby spakowałam mój kombinezon i wybiegłam z domu. Skierowałam się do mieszkania naprzeciwko. Zadzwoniłam raz i drugi, aż w końcu drzwi otworzyła mi zaspana Katy w piżamie. 
    - Ubieraj się, nie mamy czasu- popędziłam przyjaciółkę mijając ją w drzwiach.
    - Na co nie mamy czasu?- spojrzała na mnie zaskoczona.
    - Tylko mi nie mów, że zapomniałaś- posłałam jej nerwowe spojrzenie.
    - Cholera- mruknęła i pognała do łazienki. Zrezygnowana usiadłam na kanapie w salonie. Jak widać rodzice Katy już od samego rana są w firmie. Wielką reklamówkę z kombinezonem postawiłam obok kanapy. Katy krążyła między garderobą a łazienką. W końcu się doczekałam, a z łazienki wybiegła gotowa do wyjścia Katy.
    - Zostało nam dwadzieścia minut- zauważyłam. Porwałam torbę z kombinezonem, złapałam przyjaciółkę za rękę i pognałyśmy schodami w dół.
    - Nie mamy czasu czekać na windę- w ten sposób uzasadniłam gorączkowy bieg. Wyprowadziłam z garażu już wyremontowane Lamborghini Gallardo i na najwyższych obrotach puściłam się uliczkami Londynu. Kiedy dotarłyśmy na miejsce ja wjechałam do pomieszczenia przeznaczonego dla zawodników, natomiast Katy udała się schodami w górę, w stronę publiczności. Gdy wyjechaliśmy z garaży ustawiając się na starcie, z dołu widziałam zaciśnięte kciuki Katy.

~Katy~
     
    - Tylko żeby się nie zabiła- szeptałam sama do siebie. Ruszyli. Szukając wśród tłumu ludzi najlepszego miejsca do obserwacji wyścigu, zauważyłam w oddali czwórkę chłopaków. Odwróciłam od nich wzrok i oparłam się o barierkę uważnie obserwując utrzymujące się na prowadzeniu Lamborghini Camilli. Wiedziałam, jak bardzo zależy jej na wygranej, więc życzyłam jej z całego serca. Poczułam na sobie czyjeś spojrzenie. Zaczęłam rozglądać się dookoła. Wśród tłumu ludzi nie dostrzegłam nic podejrzanego. W tym momencie podbiegł do mnie...
    - Proszę wysłuchaj mnie. Będę błagał, czołgał się, klęczał, co tylko zechcesz tylko mnie wysłuchaj- oko Malika rzeczywiście nie wyglądało ciekawie. Było nieco spuchnięte i czerwone. 
    - Ja...- westchnęłam i uniosłam wzrok ku niebu.- Nie tutaj.
Zayn niepewnie schował moją dłoń w swojej dłoni i ostrożnie pokonaliśmy widzów, docierając do drewnianych budek, tutaj nazwanych szatniami. Zatrzymaliśmy się. Chłopak nie bardzo wiedział od czego zacząć. Puścił moją rękę i spojrzał mi w oczy.
    - Kompletnie nie rozumiem dlaczego nie chcesz ze mną rozmawiać.
    - Nie rozumiesz? A nie przyszło ci do głowy, że z kimś kto cię oszukał, zdradził i porzucił, dla własnego komfortu raczej się nie rozmawia?- zebrałam się w sobie i właśnie teraz, właśnie w tym momencie postanowiłam wszystko wyjaśnić. Raz na zawsze i wreszcie mieć święty spokój, czyste sumienie i ograniczoną liczbę nieprzespanych nocy.
    - Właśnie to chciałem wyjaśnić- Malik położył mi rękę na ramieniu, jednak ja zdecydowanym ruchem ją zsunęłam.
    - Zayn, tu nie ma co wyjaśniać- pokręciłam głową, aby podkreślić prawdziwość moich słów.
    - Jest więcej niż ci się wydaje- chciałam zaprzeczyć, ale chłopak skutecznie mi to uniemożliwił.- Czy ty naprawdę wierzysz, że cię zdradziłem? Że kiedykolwiek kochałem kogoś równie mocno jak ciebie? Przez te dwa lata zbierałem się w sobie, żeby w końcu wyznać ci prawdę, a ty mnie odrzuciłaś, olałaś. W dodatku twoja przyjaciółeczka urządziła mnie tak, że nie mogę pokazać się wśród ludzi, tak, by uniknąć setki pytań.
    - Dziwisz jej się? Ja wcale. Jesteś idiotą Malik- wzięłam zamach i z całej siły uderzyłam bruneta w policzek, zostawiając na nim czerwony ślad mojej dłoni. Odwróciłam się i pewnym krokiem podeszłam do barierki wracając do śledzenia przebiegu wyścigu. Camilla w zawrotnym tempie zbliżała się do mety. Mocno zacisnęłam kciuki. Wyścig się zakończył a uczestnicy ruszyli do garaży. Odwróciłam się i zeszłam schodami w dół. Tak naprawdę większość wyścigu spędziłam na pozornej rozmowie z Zaynem. Weszłam do garażu, w którym znajdowała się Camilla. 
    - Udało się- powiedziała z szerokim uśmiechem na ustach. 
    - Kto... Komu kibicował Zayn? Który z chłopaków brał udział w wyścigu?- zapytałam po chwili wahania.
    - Zayn tu jest? Rozmawiał z tobą?
    - Próbował- przyznałam.
    - Mam okazję dokończyć metamorfozę tej pięknej buźki- Camilla puściła mi oczko. 
W drzwiach garażu stanął Malik. 
    - Chcę tylko rozmowy- tłumaczył.- Zależy mi na tobie- zwrócił się do mnie.
    - W takim razie słucham- założyłam ręce na piersiach.
    - Wolałbym na osobności- znacząco spojrzał na Camillę. Wykonałam gest świadczący o tym, że może wyjść. Posyłając Malikowi groźne spojrzenie wyszła z garażu. Zayn wziął głęboki oddech.
    - Kocham cię- wyszeptał drżącym głosem.
    - Zdradziłeś mnie- przypomniałam.
    - Nigdy cię nie zdradziłem i nigdy nie kochałem innej dziewczyny równie mocno jak ciebie. Tak bardzo chciałbym cię odzyskać.
    - Nie zdradziłeś mnie?
    - Nie- przecząco pokręcił głową.
    - Ja... Potrzebuję czasu. Muszę się z tym oswoić.
    - Myślisz, że jeszcze mamy szansę być szczęśliwi?- spojrzał mi w oczy. Jego brązowe tęczówki zalśniły. Milczałam. Minęłam bruneta i wyszłam z garażu.

niedziela, 7 kwietnia 2013

Bohaterowie


Katy Audley- osiemnastoletnia mieszkanka Londynu. Wysportowana, zabawna i uczuciowa dziewczyna skrywająca wielką tajemnicę. Czy uda jej się naprawić to co przed kilkoma laty zostało zepsute?




Camilla Auksas- zupełne przeciwieństwo i najlepsza przyjaciółka Katy. Kocha ryzyko i szybkie samochody. Trudno zdobyć jej zaufanie. Wysportowana i zabawna osiemnastolatka. Wciąż czeka na księcia w zielonym lamborghini.



Zayn Malik- błędnie postrzegany jako bad boy dwudziestolatek. Prywatnie czuły i kochający chłopak. Jeden z wokalistów znanego boysbandu One Direction.



Harry Styles- zdemoralizowany dziewiętnastolatek o nieziemskim spojrzeniu. Jedna piąta One Direction.















Louis Tomlinson- najstarszy, a zarazem najbardziej dziecinny z zespołu. Kocha paski, marchewki i kolorowe rurki. Jest zdecydowanym przeciwnikiem skarpetek. Aktualnie w związku z Eleanor Calder. 













Liam Payne- ,,Daddy Direction''. Dwudziestoletni romantyk. Najodpowiedzialniejszy i najbardziej poważny z One Direction. Szczęśliwy w związku z Danielle Peazer.










Niall Horan- sympatyczny, dwudziestoletni Irlandczyk. Wieczny żarłok. Najbardziej nieśmiała i skryta w sobie część One Direction.